Kościół w Niemczech

Jak dla mnie największym żartem z kościoła jest to, że w niektórych katolickich szkołach i przedszkolach jest więcej muzułmańskich niż katolickich dzieci. I szkoła nie ma nawet prawa wymagać, by uczennica zrezygnowała z demonstrowania swojej religii podczas zajęć. Na przykład poprzez paradowanie w tych swoich bandażach na głowie.

Interesujące jest też oddawanie muzułmanom na państwowych uczelniach specjalnego pomieszczenia do modlitw, do którego wyłącznie oni mają wstęp. Te pokoje zostały już na kilku uczelniach zamknięte, bo muzułmanie blokowali również dostęp do toalet na danym piętrze innym studentom, jako że nie mogą się umyć przed modlitwą w miejscu skalanym obecnością „niewiernych“. Albo nie dopuszczali „niewiernych“ do korzystania z windy w pobliżu tego pomieszczenia.

Muzułmanów coraz więcej, tymczasem kościoły puste. Poniżej kościół przerobiony na salę przemówień w klasztorze przerobionym na restaurację.

 

Just do it

Jestem zmęczona, głowa mnie boli i szczęka po wizycie u dentysty. Miałam plany na popołudnie, ale stwierdziłam, że lepiej zostanę w domu, nie mam siły znowu oglądać na ulicy tych mas zachuszczonych bab i facetów w kieckach z brodami do cycków. Ech, mieć auto i móc pokonać ten sam dystans w kilkukrotnie krótszym czasie, odseparowana od tego całego syfu…

*

Polskie akcenty w moim mieście

Jakbyście byli ciekawi, skąd wziął się slogan reklamowy „Just do it“

A tymczasem jest już wersja postępowo-lewacka

I w trakcie przygotowań:

 

Być chrzestnym

Na szczęście nikt nie próbował mnie wrobić w bycie matką chrzestną, gdyby do tego doszło raczej odmówiłabym. Wystarczy, że płacę podatki na Kindergeld dla cudzych dzieci, nie mam ochoty dodatkowo ponosić kosztów z ich tytułu.
I na pewno nie kłamałabym w kościele, że będę wychowywać dziecko zgodnie z zasadami religii, ponieważ uważam, że religie to zło, co prawda religia chrześcijańska to akurat pikuś w porównaniu do islamu, ale i tak powoduje liczne problemy, zarówno u jednostki jak i na skalę społeczeństwa.

Wykłady, wykłady, a i tak najciekawszych rzeczy dowiadujemy się z internetu

Byłam na wykładach 12 doktorów z okazji Dnia Serca. Na sali mieszczącej 1500 osób byłam chyba jedyna poniżej 50 roku życia. Pan siedzący obok zapytał, czy studiuję medycynę, bo tak pilnie notowałam 😉 A notowałam pod kątem słówek głównie, choć oczywiście informacje związane z tematem też ciekawe. Na koniec każdy dostał różę, nie wiem czy to jakiś symbol kardiologii czy tak tylko.

To wczoraj było, ale jakoś nie zdążyłam wspomnieć. Dziś natomiast nie wyrobiłam się na wykład, a miał być o Alzheimerze. Trudno, za to oszczędziłam sobie bólu karku.

*

http://www.self.com/story/childfree-by-choice-women

Równość płci na rynku pracy

Kolejny ciepły słoneczny dzień w moim mieście. Fascynujące, jak często widzi się mężczyzn z wózkami z dziećmi. Oczywiście matki zdecydowanie przeważają, ale ojców jest dość sporo.

Niestety nawet w Niemczech, pomimo całego tego postępu i równouprawnienia, kobiety zarabiają dużo mniej niż mężczyźni. Nawet biorąc pod uwagę, że statystycznie pracują mniej, bo macierzyńskie, bo praca na pół etatu dla opieki nad dzieckiem, to i tak za godzinę przepracowaną na takim samym stanowisku co mężczyzna zarabiają przeciętnie 22% mniej.

A wyobraźcie sobie, że jeszcze do 1977 według prawa żona mogła pracować tylko jeśli mąż wyraził zgodę. Flaki się przewracają.

Czytałam, że w Polsce przyjęli ustawę dzięki której ojcowie niepłacący alimentów przez 4 miesiące pójdą siedzieć. 270 tysięcy plemnikodawców zalega z alimentami, milion dzieci na tym traci.

Co jak co, ale dwa razy do roku PiS podejmie jakąś słuszną decyzję. A może i więcej, bo na tym samym posiedzeniu podwyższyli też minimalną karę za spowodowanie pod wpływem alkoholu wypadku ze skutkiem śmiertelnym lub ciężkim uszkodzeniem ciała, z 9 m-cy do 2 lat.

*

http://kobieta.wp.pl/porwana-gwalcona-i-torturowana-pomaga-jej-amal-clooney-6103107430986369a

TO są naziści, a nie ludzie, którzy takich właśnie potworów nie chcą przyjmować chlebem, mieszkaniem i zasiłkiem w Europie.

Co mnie irytuje

Bezrobotni, którzy sami nie dokładają się do wspólnej kasy, za to chętnie rozdawaliby pieniądze, które w podatkach wpłacili inni. Najlepiej tym, którzy nie tylko nic nie wpłacili, ale poprzez swoje nierzadko bandyckie skłonności sprawiają, że ci pracujący boją się o swoje życie w drodze do i z pracy.

Ludzie bezmyślnie zakochani w islamie, którzy w swoim życiu poznali może ze trzech muzułmanów – nowoczesnych studentów z Erasmusa i na ich podstawie wyrobili sobie zdanie o całej społeczności muzułmańskiej.

Ludzie, którzy nie potrafią się przyznać do błędu z obawy przed utratą „autorytetu“.

Młodzież pouczająca dorosłych.

Osy wyczuwające z daleka skórki owoców w moim koszu na śmieci i zlatujące się przez okno na ucztę.

Praca i lęki

Mam 3 lęki związane z pracą.

1) Że się skaleczę / zranię / utknę w windzie / poślizgnę na mokrej podłodze / potknę o niezabezpieczone przez dźwiękowców kable / uszkodzę sobie słuch przez głośną muzykę / w inny sposób doznam kontuzji uniemożliwiającej (tymczasowo) pracę i spokojną egzystencję. Takie standardowe lęki o życie i zdrowie, zwykła troska o bezpieczeństwo, ostrożność, instynkt samozachowawczy i zdrowy rozsądek.

2) Że pracodawca w wyniku pomyki bądź złej woli nie wypłaci mi (części) pensji i się sfrajeruję pracując na darmo, a potem nastresuję walcząc o odzyskanie należnych mi pieniędzy.

3) Że w drodze do lub z pracy zostanę napadnięta, zgwałcona, obrabowana, zabita w imię allaha albo nienawiści do białych „bo nas dyskryminujom bo kolonjalizm“. Dużo złego dzieje się w moim mieście i niestety prawie każdy opis sprawcy mówi o ciemnym kolorze skóry lub południowej urodzie. Albo że zostanę postrzelona przypadkowo, kilka strzelanin w niedawnym czasie miało miejsce.

Natomiast samej pracy się nie boję, bardziej wysokiego bezrobocia i wiążącej się z nim konieczności kurczowego trzymania się jednego miejsca, bez swobody zmiany pracy gdy coś będzie nie tak.